Metafory i analogie w szkoleniach

Pisanie tej książki było jak… sączenie pysznego drinka, a, z perspektywy czasu, za najbardziej rozwijający etap prac nad nią uznaję próbę odróżnienia metafory od analogii. Wiem, że ten aspekt wcale nie musi być sexy dla trenerów biznesu, którzy z tej książki mogą garściami czerpać pomysły do swoich szkoleń, ale dla Mirka i dla mnie to było coś. A najfajniejsze jest to, że postanowiliśmy dokonać tego odróżnienia odwołując się do… metafory. A może analogii?

Nieeee… metafory! Mirek mówi, że metafory. Albo analogii. Zgadzam się z nim w 100%. A zaczyna się to tak: „Metafora i Analogia to piękne i mądre siostry. Są jednojajowymi bliźniaczkami, a więc mają ten sam kod DNA. Jak to często bywa z bliźniaczkami, gdyby ubierały się tak samo, trudno byłoby je odróżnić. Ale Metafora i analogia różnią się charakterami i umiejętnościami. Różnicę tę lubią zaznaczać nie tylko w wyglądzie, ale przede wszystkim w zachowaniu…”